środa, 2 stycznia 2013

Papiernia Kalety, Szpital Olesno, PGR Bzionków 17-11-2012

Kolejną naszą eksploracją w dniu 17-11-2012 był znowu całodniowy wypad.
opuszczona papiernia

Tym razem wyruszyliśmy pociągiem --> pierwszy przystanek: Papiernia w Kaletach.Na samym początku napiszę, że to po prostu
świetny obiekt. Zdumiewa mnie fakt, że największe i najciekawsze urbexy rzadko kiedy są w jakiś sposób ochraniane, podczas, gdy niewielki budynek który nie stwarza wielkiego niebezpieczeństwa już tak. Oczywiści w ogóle mi to nie przeszkadza :) Droga minęła szybko, w bardzo pozytywnych humorach (zresztą jak zwykle :D). 

Wejście na teren papierni znajduje się nieopodal stacji kolejowej. Zakład jest ogromy, zwiedzanie go zajęło nam sporo czasu, mimo iż na ogól mamy dość szybkie tempo. W wielu miejscach było bardzo niebezpiecznie (kawałki konstrukcji zwisały nam nie raz nad głowami), ale i zarazem bardzo pięknie. To jeden z lepszych urbexów w okolicy, o ile nie najlepszy. To trzeba po prostu zobaczyć.
Pełni satysfakcji po eksploracji papierni w Kaletach, przed kolejnym naszym celem wybraliśmy się skonsumować wspólny szybki posiłek w pobliskiej restauracji, w której w jednej z części odbywała się rodzinna impreza. Nasz ubiór nie pasował niestety do całości otoczenia :P

Po posiłku, nabierając kolejnej dawki energii wyruszyliśmy dalej, by zwiedzić opuszczony Szpital w Oleśnie (wokół którego krąży legenda, iż tam straszy). Nim dojechaliśmy na miejsce, zdążyło się już nieco ściemnić, co w połączeniu w wcześniej zasłyszaną legendą dodało dreszczyku :) Po obejściu obiektu w końcu wybraliśmy okno, którym wg nas najłatwiej będzie wejść do środka :) Nie minęło kilka chwil, a usłyszeliśmy odgłosy dobiegające z górnej części budynku, co nas troszkę wystraszyło. Wzięliśmy pod uwagę kilka możliwości:

  • inni eksploratorzy
  • bezdomni
  • duchy
  • "źli ludzie" (potencjalni przestępcy, mordercy etc.)

opuszczony szpital
Chwilę później przez okienko ujrzeliśmy, że przed budynkiem stoją dwie postacie, które Putin zaczął wołać. Okazało się, że są to dziewczyny z zupełnie innej części Polski, które przyjechały tu na parę dni i postanowiły skorzystać z okazji by zwiedzić parę opuszczonych miejsc. Dołączyły zatem do nas :) W większej grupie czuliśmy się już nieco pewniej i zdobyliśmy się na odwagę wejść na górę, skąd dobiegały tajemnicze odgłosy. Okazało się, że to bezdomni, którzy z resztą okazali się sympatycznymi ludźmi, a z jednym ucięliśmy sobie miłą pogawędkę. Po szpitalu wiele nie zostało, przyznam, że byłam zawiedziona obiektem, liczyłam na "coś" więcej. Dużo lepszy był opuszczony szpital w Katowicach-Szopienicach. Po eksploracji, która przebiegła bardzo szybko mieliśmy w planach znaleźć sympatyczną knajpkę w celu miłego spędzenia czasu, jaki nam pozostał do powrotnego pociągu. Ledwo zdążyliśmy wyjść z terenu szpitala, i zatrzymało się obok nas auto - okazało się, że to dziewczyny, które zapoznaliśmy przed chwilą.

Wyszły z propozycją byśmy wspólnie z nimi pojechali do opuszczonego PGRu (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co to jest). Na początku część z nas sceptycznie podeszła do propozycji, w końcu jednak cała grupa się zgodziła. I nikt nie żałował. Miejsce, do którego nas zawiozły było cudowne. Widać było, że niewielu o nim wie, ponieważ pozostało bardzo wiele wyposażenia w środku. 
Meble, zdjęcia, książki, konfitury, zepsute jedzenie, zabawki, firanki. Wszystko wyglądało, jakby jednego dnia kazali się ludziom stamtąd wynieść, nie pozostawiając im czasu na zabranie wszystkich swoich rzeczy. Czasu do pociągu było niewiele, więc zwiedzanie odbyło się na szybko. Wydaje się jednak, że większość zobaczyliśmy, chociaż pojechałoby się tam raz jeszcze zobaczyć wszystko dokładnie i na spokojnie. Dziewczyny odwiozły nas na pociąg i zadowoleni z pozytywnego obrotu spraw wracaliśmy do swoich domów :)