środa, 2 stycznia 2013

Katowice Szopienice - Huta Uthemann 05.12.2012

Dnia 05-12-2012 mieliśmy szczęście w nieszczęściu :) Nieszczęściem była zaplanowana przez nas fabryka porcelany w Katowicach, do której nie udało nam się dostać (obiekt bardzo dobrze ochraniany), a szczęściem była pogawędka z miłym ochroniarzem w trakcie której poznaliśmy Pana Bogdana, sympatycznego działacza zaangażowanego w fundacji Giesche. To się nazywa być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie :) Pan Bogdan jeszcze tego samego dnia chciał nas oprowadzić po terenie fabryki, jednak ochroniarz nie wyraził zgody. Uzgodniliśmy zatem, że umówimy się telefonicznie na zwiedzanie tego obiektu. Następnie udaliśmy się na eksplorację opuszczonej stacji kolejowej na Muchowcu (z której niestety nie mamy żadnego zdjęcia - to chyba z tych emocji :D). Po drodze zahaczyliśmy o 3 wieże ciśnień znajdujące się w okolicy, gdzie największe wrażenie zrobiła na nas ta w Szopienicach, do której można było wejść do środka.

Będzińskie ruinki 26 grudnia 2012

urbex
W dniu 26-12-2012 obraliśmy sobie za kierunek Będzin. Ze względu na Putina, który nie miał jeszcze okazji zwiedzić Cementowni Grodziec, wybraliśmy się tam :) Podczas eksploracji cementowni dołączył do nas kolega, który eksploracją zajmuje się już aktywnie od kilku lat.
Po miłej pogawędce z kolegą po fachu, udaliśmy się grupą eksplorować pozostałe obiekty. Zwiedziliśmy pozostałości po (niestety) nieznanej nam firmie, opuszczoną kamienicę, ruiny hangaru szkoły szybowcowej, którą niespodziewanie bardzo łatwo znaleźliśmy, kirkut na górze zamkowej, a także opuszczony budynek w którym mieszkała niegdyś okoliczna wróżka Teodezja ;)

Ostatni obiekt był o tyle ciekawy, że to pierwsze miejsce eksplorowane przeze mnie, w którym miałam okazję być za czasów świetności.

Z eksploracji wróciliśmy bardzo późno, chyba dość zmęczeni. Niestety na drugi dzień trzeba było iść do pracy/szkoły...

Chorzów Batory: Stary Ratusz + Hotel Robotniczy + Świętochłowice: lokomotywownia 24.11.2012


Dnia 24-11-2012 postanowiliśmy skorzystać z okazji do zwiedzenia Starego Ratusza w Chorzowie, który od dłuższego czasu był na naszej liście, jednak kompletnie nie było możliwości wejścia do niego. Viktoria przyuważyła jednak, że trwają tam prace budowlane, polegające na naprawie uszkodzonego dachu. W chwilach,
ratusz Chorzów
gdy pracownicy są na obiekcie, drzwi do ratusza pozostawały otwarte :) Spotkaliśmy się więc pod obiektem, zrobiliśmy małe rozeznanie terenu i wtargnęliśmy do środka. Nie mieliśmy pojęcia jak mogą zareagować na nas pracownicy, toteż nie chcieliśmy być przez nich przyuważeni. Staraliśmy się zachować ostrożność. Obiekt był świetny, największe wrażenie zrobiły na mnie główne schody oraz zdobienia w jednym z pomieszczeń:

W całym obiekcie nie było żadnych przedmiotów, tylko puste ściany, ale jest to naprawdę piękne miejsce. Po "cichej" eksploracji, wyszliśmy porozmawiać z pracownikami, którzy okazali się nie mieć nic przeciwko byśmy zwiedzili obiekt, więc wróciliśmy się, by raz jeszcze przejść się po wnętrzu bez stresu i pośpiechu. 

Następnie udaliśmy się do pobliskiej ruiny hotelu robotniczego, który jest w fazie remontu. Większa część przypomina typowy plac budowy niż ruinę. Ogólnie nie było tam za bardzo nic ciekawego, chociaż z zewnątrz wyglądał bardzo zachęcająco :)

Po eksploracji ratusza oraz hotelu robotniczego postanowiliśmy zajrzeć na ruiny lokomotywowni w Świętochłowicach, które były niedaleko. Obiekt co prawda mały, jednak ciekawy - pewnie głównie za sprawą funkcji jaką pełnił za życia :)

Huta Jedność Siemianowice 21.11.2012


Dnia 21-11-2012 dołączyła do naszej grupy kolejna nowa postać - Borys, przyjaciel Putina :) Pięcioosobową grupą ruszyliśmy na urban exploration w ruinach Huty "Jedność" w Siemianowicach Śląskich.


opuszczona huta
Jej początki sięgają 1836 roku, kiedy to decyzję o jej budowie podjęli Hugo I Henckel von Donnersmarck oraz berliński Dom Bankowy braci Oppenfeld. Nowej hucie nadano nazwę "Laurahütte" (Huta Laura). Nazwa ta funkcjonowała do 1948 roku, kiedy to zmieniono nazwę na "Huta Jedność". Huta w swej historii produkowała szeroką gamę wyrobów takich jak: surówka, stal pudlarska, stal martenowska, pręty różnych kształtów, bednarka, kątowniki, szyny kolejowe, blacha gruba, blacha cienka, beczki, wiadra, rynny potrzasalne, rury zgrzewane ogniowo na zakładką i na styk, rury bez szwu. 



Na początku XXI wieku czarną kartą w historii Siemianowic Śląskich zapisały się niespełnione obietnice rządu premiera Leszka Millera, doprowadzając najpierw do manifestacji pracowniczych (pracownikom miesiącami nie wypłacano pensji), a w końcu do masowych zwolnień i bankructwa Huty "Jedność" przekształconej w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa, który nie zapewnił środków na ukończenie zaawansowanej już inwestycji w nową walcownię. Spółka znajduje się obecnie w likwidacji.



Jej ruiny dostępne są dla wszystkich :) Obiekt nie jest ochraniany, poza jednym budynkiem znajdującym się przy wieży ciśnień, w którym zamontowano czujki. Eksploracja przebiegała zatem dość swobodnie. Spędziliśmy tam łącznie ok 4-5 godzin. Od jakiegoś czasu postępują tam prace rozbiórkowe, na (nasze) szczęście nie przebiegają one w szybkim tempie :)

Papiernia Kalety, Szpital Olesno, PGR Bzionków 17-11-2012

Kolejną naszą eksploracją w dniu 17-11-2012 był znowu całodniowy wypad.
opuszczona papiernia

Tym razem wyruszyliśmy pociągiem --> pierwszy przystanek: Papiernia w Kaletach.Na samym początku napiszę, że to po prostu
świetny obiekt. Zdumiewa mnie fakt, że największe i najciekawsze urbexy rzadko kiedy są w jakiś sposób ochraniane, podczas, gdy niewielki budynek który nie stwarza wielkiego niebezpieczeństwa już tak. Oczywiści w ogóle mi to nie przeszkadza :) Droga minęła szybko, w bardzo pozytywnych humorach (zresztą jak zwykle :D). 

Wejście na teren papierni znajduje się nieopodal stacji kolejowej. Zakład jest ogromy, zwiedzanie go zajęło nam sporo czasu, mimo iż na ogól mamy dość szybkie tempo. W wielu miejscach było bardzo niebezpiecznie (kawałki konstrukcji zwisały nam nie raz nad głowami), ale i zarazem bardzo pięknie. To jeden z lepszych urbexów w okolicy, o ile nie najlepszy. To trzeba po prostu zobaczyć.
Pełni satysfakcji po eksploracji papierni w Kaletach, przed kolejnym naszym celem wybraliśmy się skonsumować wspólny szybki posiłek w pobliskiej restauracji, w której w jednej z części odbywała się rodzinna impreza. Nasz ubiór nie pasował niestety do całości otoczenia :P

Po posiłku, nabierając kolejnej dawki energii wyruszyliśmy dalej, by zwiedzić opuszczony Szpital w Oleśnie (wokół którego krąży legenda, iż tam straszy). Nim dojechaliśmy na miejsce, zdążyło się już nieco ściemnić, co w połączeniu w wcześniej zasłyszaną legendą dodało dreszczyku :) Po obejściu obiektu w końcu wybraliśmy okno, którym wg nas najłatwiej będzie wejść do środka :) Nie minęło kilka chwil, a usłyszeliśmy odgłosy dobiegające z górnej części budynku, co nas troszkę wystraszyło. Wzięliśmy pod uwagę kilka możliwości:

  • inni eksploratorzy
  • bezdomni
  • duchy
  • "źli ludzie" (potencjalni przestępcy, mordercy etc.)

opuszczony szpital
Chwilę później przez okienko ujrzeliśmy, że przed budynkiem stoją dwie postacie, które Putin zaczął wołać. Okazało się, że są to dziewczyny z zupełnie innej części Polski, które przyjechały tu na parę dni i postanowiły skorzystać z okazji by zwiedzić parę opuszczonych miejsc. Dołączyły zatem do nas :) W większej grupie czuliśmy się już nieco pewniej i zdobyliśmy się na odwagę wejść na górę, skąd dobiegały tajemnicze odgłosy. Okazało się, że to bezdomni, którzy z resztą okazali się sympatycznymi ludźmi, a z jednym ucięliśmy sobie miłą pogawędkę. Po szpitalu wiele nie zostało, przyznam, że byłam zawiedziona obiektem, liczyłam na "coś" więcej. Dużo lepszy był opuszczony szpital w Katowicach-Szopienicach. Po eksploracji, która przebiegła bardzo szybko mieliśmy w planach znaleźć sympatyczną knajpkę w celu miłego spędzenia czasu, jaki nam pozostał do powrotnego pociągu. Ledwo zdążyliśmy wyjść z terenu szpitala, i zatrzymało się obok nas auto - okazało się, że to dziewczyny, które zapoznaliśmy przed chwilą.

Wyszły z propozycją byśmy wspólnie z nimi pojechali do opuszczonego PGRu (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co to jest). Na początku część z nas sceptycznie podeszła do propozycji, w końcu jednak cała grupa się zgodziła. I nikt nie żałował. Miejsce, do którego nas zawiozły było cudowne. Widać było, że niewielu o nim wie, ponieważ pozostało bardzo wiele wyposażenia w środku. 
Meble, zdjęcia, książki, konfitury, zepsute jedzenie, zabawki, firanki. Wszystko wyglądało, jakby jednego dnia kazali się ludziom stamtąd wynieść, nie pozostawiając im czasu na zabranie wszystkich swoich rzeczy. Czasu do pociągu było niewiele, więc zwiedzanie odbyło się na szybko. Wydaje się jednak, że większość zobaczyliśmy, chociaż pojechałoby się tam raz jeszcze zobaczyć wszystko dokładnie i na spokojnie. Dziewczyny odwiozły nas na pociąg i zadowoleni z pozytywnego obrotu spraw wracaliśmy do swoich domów :)

Kozubnik - Porąbka oraz bielskie ruiny 10-11-2012

ośrodek wypoczynkowy
Dnia 10-11-2012 wyruszyliśmy na pierwszą, wspólną wyjazdową eksplorację, już w czteroosobowym składzie z naszym nowym członkiem :) Głównym celem był Kozubnik - ruina dobrze wszystkim znana, w której znajdował się PRL-owski kompleks wypoczynkowy dla elity. Przestraszeni planami modernizacji terenu postanowiliśmy się pośpieszyć z jego eksploracją. Na miejscu okazało się, że prace remontowo-budowlano-wyburzeniowe już trwają, na całe szczęście większość obiektów w dalszej części była możliwa do zwiedzania.

Zaczęliśmy od oględzin okolicy, a następnie przeszliśmy do eksploracji budynków należących do kompleksu, jak i okolicznych domków oferujących miejsca noclegowe. Okolica jest niesamowita, Beskidy jesienią są naprawdę piękne. W jednym z budynków natrafiliśmy na grupę paintballową, która na szczęście dla nas akurat ucinała sobie przerwę śniadaniową :) Następnie, już po eksploracji większości budynków zapoznaliśmy się z inną ciekawą terenu grupę z Małopolski, z którymi przez chwilę eksplorowaliśmy dalej.

Po Kozubniku udaliśmy się w kierunku Bielska eksplorować dalej :) i tak natrafiliśmy na ruiny dawnej kamienicy, schroniska dla zwierząt.. 

 ... aż w końcu dotarliśmy do opuszczonego bielskiego browaru, do którego z wejściem nie było żadnego problemu:Akustyka w niektórych pomieszczeniach była niesamowita. W samym obiekcie poza pustymi ścianami niestety nic już nie ma, ale mimo wszystko warto było tam wejść.

 Wracając, mimo zmęczenia po całodniowej eksploracji zahaczyliśmy o odrestaurowaną wieżę wodną w Pszczynie, którą przeznaczono na cele restauracyjne. Pomysł ciekawy, wykonanie również, widok z wieży również niczego sobie. Pozytywne wrażenie zrobiła na nas w szczególności toaleta, która wyglądała naprawdę oryginalnie.